niedziela, 7 grudnia 2008

Niemal jak w niebie - niebieskie miasto Jodhpur

16 - 17.11.2008
Jodhpur - kolejne kolorowe miasto na mojej drodze. Po zlotym Jaisaimer, rozowym -Jaipur i bialym - Udaipur przyszedl czas na kolor niebieski:) Spodziewalam sie, ze wiekszosc budynkow bedzie niebieska... przyznaje.. szczegolnie jedna strona Jodhpur wyroznia sie swoim kolorem, nie jest to jednak tak powalajace jak w przypadku innych kolorowych miast:):) Ale zacznijmy od poczatku.
Wraz z Dorien dojechalysmy do Jodhpur okolo 5tej nad razem. Noc w pociagu z Jaisaimer minela spokojnie, spalysmy i chrapalysmy, czyli chyba bylo wygodnie i sielanokowo:) :) (sleeper, 147 rupi). Nasz plan zakladal poranna przechadzke do zarekomendowanego View Hill Guesthouse, jednak nadarzyla nam sie okazja i jej nie przepuscilysmy. Jeden rykszarz zaproponowal podwiezienie.. niby cena niska, bo pierwsi klienci.. my nie wdawalysmy sie w szczegoly.. chcial jechac za 20 rupii, wiec dlaczego nie:). Tym sposobem po 15 minutach dotarlysmy do GH. Jak sie okazalo zlokalizowany jest w idealnym miejscu, tuz przy forcie z widokiem na caly Jodhpur. Co ciekawe Guesthouse ten slynie jednak z innego powodu. Otoz prowadzony jest przez kobiete. Norma w Indiach jest, ze wlascicielami i pracownikami hoteli, restauracji sa mezczyzni. A tu niespodzianka. Kobieta zarzadza hotelem - wyjatek godny polecenia w Indiach.. Oby takich bylo wiecej. Jako kobieta calkowicie POPIERAM!!!:) W koncu raz mozna bylo ponegocjowac cene z kobieta, a nie jak to juz przywyklam robic z mezczyznami:) I ta obecna wersja bardziej mi sie podoba:)
Dostalysmy wiec przesliczny pokoj, a po negocjacjach cena wyniosla 150 rupi (genialnie!!).
Przyszedl czas na odpoczynek.. dwie godziny spalysmy, potem kolejne dwie plotkowalysmy:). Dorien jest swietna dziewczyna, a co najwazniejsze nadajemy na tych samych falach:):) Ciesze sie, ze spotkalam ja na mojej drodze.. niestety nasze sciezki dzisiaj sie rozchodza.. Dorien jedzie dalej- do Udaipur, gdzie ja spedzilam caly tydzien.. no coz.. nasze losy sa zagadka.. moze kolejnym razem spotkamy sie w dzungli, badz na morzu.. a nie tak jak teraz na pustyni:) Kto wie:):)
Okolo 12-tej leniwe, ale ciekawe swiata opuscilysmy hotel z zmaiarem zwiedzania pobliskiego fortu - Meherangarh (wstep 250 rupi, audioprzewodnik wliczony z cene biletu). Fort prowadzony jest nadal przez maharaje Jodhpur'u, ktory obecnie ma swoja siedzibe w Umaid Bhawan Palace, ktory swoim wygladem przypomina Taj Mahal (czesc tego palacu wykorzystywana jest jako hotel dla najbogatszych turystow:). Sam fort najbardziej imponuje przepieknymi fasadami poszczegolnych palacow - Moti Mahal (Pearl Palace), Sukh Mahal (Pleasure Palace), Phool Mahal (Flower Palace), jak i kruzgankami, z ktorych mozna podziwiac widoki na okoliczny Jodhpur i niebieska zabudowe:). Wraz z Dorien spedzilsymy w forcie okolo 3 godzin:) W moich wspomnianiach z tego miejsca pozostanie jeszcze jedna rzecz - to tu calkowicie stracilam glos, przeziebienie i wirus jaki zalapalam w Jaisaimer osiagnal tu optimum. Moj glos zanikl.. pozostalo mi tylko pisanie:):)
Po wizycie w forcie udalysmy sie spacerkiem do pobliskigo memorialu - Jaswant Thada (wstep 30 rupi, aparat- 25 rupi). Co ciekawe budynek tez zapiera dech w piersiach, ale tylko z zewnatrz. Ciekawy ksztalt, kolor, zielen wokolo... przyjemne miejsce.. niestety w srodku pustka, nicosc, brak zycia...Ale "opakowanie" piekne:):)
Okolo 16-tej nasze zoladki zaczely wzywac ratunku. Nie pozostalo nam nic innego jak tylko udac sie do miasta i znalezc cosik do jedzenia:) Jodhpur to kolejne ruchliwe i bardzo halasliwe miasto. Niestety i tu traktuje sie turystow jak atrakcje. Dzieci biegaja za toba krzyczac "one pen" albo "ten ruppi".. przygnebiajace.. z kolei mezczyzni nie spuszczja z ciebie wzroku... taki obraz jest charakterystyczny dla Rajasthanu... niestety... dlatego tak bardzo pokochalam polnoc Indii, tam jest nieco normalniej:)
Po godzinnej przeprawie przez czesc miasta i market dotarlysmy do zarekomendowanej restauracji Priya Restaurant, gdzie podobno nasze zoladki powinny doznac kulinarnej ekstazy. Niestety nic takiego sie nie wydarzylo.. Thali za 50 rupii bylo calkowicie normalne, powiedzialabym nawet zjadliwe.. a wiec bez wielkich "ahh, ehhh":) No coz.. nastepnego dnia poszukam cos lepszego.. w koncu nie moge zaniedbywac mojego kochanego zoladka:):)
Wieczor spedzilsymy z Dorien na markecie, przygladajac sie miejscowycm przyprawom, warzywom, no i interesujacym ludzion dookola:) Martket z Jodhpur slynie z ciekawej lokalizacji (tuz przy tzw. "Clock tower"), jak i dobr na nim sprzedawanych. Tak minal mi pierwszy dzien w niebieskim miescie (szkoda, ze nie niebianskim:). Wieczorem Dorien wyjechala, a ja bez mozliwosci mowienia pozostalam w niebie:)
Kolejnego dnia leniuchowanie do poludnia. Stracilam glos, ale przeciez nadal moglam chodzic:) Wiec nie ma co spac, trzeba zwiedzac, jak to sobie zawsze zartuje:) Najpierw moje nozki zawedrowaly na dworzec, gdzie wykupilam bilet na kolejny dzien do Ajmer, a potem kolejnymi brudnymi uliczkami do marketu. Nazwalam ten dzien "Dniem kobiet" bo dzis uzmyslowilam sobie, ze tak dlugo jestem w Indiach, do wielu rzeczy, widokow przywyklam i nawet nie robie zdjec ludzi, sytuacji, ktore sa juz dla mnie tak powszechne, tak normalne w tej chwili.. ale przeciez interesujace dla Europy i tak odmienne od widokow do jakich my jestemy przyzwyczajeni:). Przykladem sa kobiety w saree - nigdy nie robilam im zdjec.. bo przeciez to takie normalne, ze kobiety ubieraja saree i sa wszedzie... a wiec podjelam decyzje, ze to wlasnie dzis jest dzien kobiet i tylko one stana sie obiektem mojego fotografowania:) Spedzilam wiec na markecie okolo 3 godzin, probujac wylapac najpiekniejsze stroje, najpiekniejsze postacie:) I wiecie co... to chyba najbardziej kolorowe zdjecia z calej mojej wyprawy po Indiach:) Ale co sie dziwic, skoro kazde saree ma przepiekny kolor, wzor... rozpromieniaja te zanieczyszczone i brudne Indie:) i moze wlasnie przez te piekne saree czlowiek nie skupia sie na tym co nieladne, niemile:)
W kazdym razie dla mnie saree to przecudowny stroj. Kazda dziewczyna, ktora ubierze saree czuje sie prawdziwa kobieta!! Wiem, bo tego doznalam i moglabym nosic je codziennie:) Saree, kolczyk w nosie, branzoletki na nogach, na dloniach, pierscionki na palcach u nog, znaczek na czole... to wszystko sprawia, ze kazda kobieta wyglada jak ksiezniczka:) A przeciez kazda kobieta chce sie choc raz w zyciu tak czuc...jak widac wszystkie Hinduski maja taka okazje codziennie:) I tego im pozazdroscic:)
Tego wieczora sesja fotograficzna wykonczyla mnie na tyle, ze pozostalo mi tylko leniuchowanie na tarasie naszego hotelu z podziwianiem rozswietlonego Jodhpur. Kolejnego poranka wyjezdzam..... Kolejne wyzwanie przede mna -Ajmer.

Brak komentarzy: