poniedziałek, 9 lutego 2009

Nadszedl czas podsumowania:)


Jakie to dziwne uczucie wracac do domu..Niemal jedenaście miesięcy temu wyjezdzalam z Polski z mysla spedzenia 4 niezapomnianych miesiecy w Azji. Los jednak sprawil, ze zostalam tam znacznie dłużej. Chciałam przeżyć przygode zycia, chciałam odnaleźć siebie, chciałam być szczesliwa. Czy tak się stalo?!
TAK!!! To był najpiękniejszy rok w moim zyciu, który zmienil mnie, który otworzyl nowe drzwi w moim zyciu, który wskazal kierunek na przyszłość.
Pojechalam wraz z Borowką w poszukiwaniu przygody, pojechałam spełnić swe marzenia, a obok niesamowitych i niezapomnianych doświadczeń, genialnych ludzi na mojej drodze, przepieknych zabytkow, krajobrazow... odnalazłam siebie, swoje powolanie, odnalazłam swoja milosc, czego tym bardziej się nie spodziewalam.
Wrocilam. Wiele osob pyta mnie jak było? To jedno z nielicznych pytan, na które nie potrafie odpowiedziec. Jak było? Co to znaczy? - jak było gdzie? Kiedy? Z kim? Ostatni rok to niekończące się pasmo wydarzen.. nie da się w jednym bądź kilku zdaniach streścić przygody zycia, momentow, kiedy na mojej twarzy pojawialy się lzy szczescia, czy tez lzy frustracji, gdy na ustach pojawial się uśmiech z powodu piekna jakie rozpościerało się wokół mnie, uśmiech z powodu ludzi, których poznalam, którzy stali się moja rodzina na azjatyckiej drodze. Nie da się opisac co dzialo się w moim sercu, gdy stalam na Chinskim Murze, oglądałam Armie Terakotowa, czy Taj Mahal, gdy pływałam rzeka Jangze, badz kajakiem na Halong Bay, czy w Wang Vieng, Gdy świętowałam Laoski i Chinski Nowy Rok, gdy spedzilam niesamowite chwile w domach moich przyjaciol – Sabou, Natalie, Yuan, , gdy podrozowalam z moim chinskim przyjacielem Panda, gdy wspinalam się w gorach Chin, czy Himalajach, gdzie spotkalam swoja milosc – Manu.
To chwile i wspomnienia, których nikt mi nie odbierze i które zawsze będą w moim sercu.
To chwile, które zmienily moje zycie, moje myslenie i wizje na przyszłość.
Pojechalam w poszukiwaniu przygód, a w moich ukochanych Himalajach znalazłam milosc, ktorej się nie spodziewalam. Spotkalam Manu, który otworzyl moje serce, który nauczyl mnie wiary, ze zawsze można być lepszym człowiekiem, który pokazal mi jak wazna jest rodzina i najbliżsi. Stal się moja polowką, stal się czescią mnie. Nie powiem, ze jesteśmy idealni, ze dogadujemy się w każdej kwestii. Nie, nigdy. Ale pracujemy nad tym, bo laczy nas coś więcej, coś co pierwszego dnia nie pozwolilo nam przestać rozmawiać, coś co sprawilo, ze po pieciu dniach od naszego spotkania skrzyzowalo nasze drogi w Kaza, coś co rozswietla nasze oczy, gdy na siebie patrzymy, cos co rozgrzewa nasze serca, gdy jesteśmy razem….Dziekuje za to COŚ!! Dziekuje za Manu, który pojawil się w moim zyciu!
Innym pytaniem które często pada po moim powrocie i co teraz? Teraz będę zyla dalej.. z sercem przepelnionym miłością do – osoby która pokochalam – Manu, jak i podrozy, które daly poczatek nowej Drahance.
Spytacie, czy było warto? Czy warto było rzucic prace, zostawic rodzine, przyjaciol i wybrac się w wędrówke po swiecie? Czy warto było podjac ryzyko? Czy warto było znoscic męki niewygodnych autobusow przepelnionych po brzegi Hindusami? Czy tez męki brudnych hotelikow, gdzie spalo się z takimi przyjaciółmi jak karaluchy czy jaszczurki? Czy warto było klócic się z rykszarzami? Czy tez znosic męki porozumiewania się z chińczykami, gdzie podstawowym jezykiem jest mowa werbalna?
Jaka jest moja odpowiedz?
TAK, warto było. I gdybym miala podjac jeszcze raz taka decyzje nie zawahałabym się nawet przez chwile.Teraz wiem kim jestem, czego chce, co jest we mnie i co daje mi sile do zycia. To wiedza, ktorej nie znalazłabym siedząc w miejscu, siedząc przed komputerem, zarabiając pieniadze i tłamsząc swoje prawdziwe Ja.
Teraz wiem kim jest Drahanka – to kochająca dusza podroznicza. Zawsze to wiedziałam, ale teraz pozwolilam tej duszy się ujawnic i spełnić.
Za ten rok podrozy mogę tylko dziekować i modlic się, aby był to tylko poczatek mojej historii.... I aby członkiem dalszej opowieści o Drahance był Manu.

To tyle. Wrocilam. Teraz czas na przystosowanie się do nowych realiów. Czas skupienia się na skarbonce, bo niestety zaswiecila pustka.

Jednak to nie koniec, ta podroz to tylko poczatek.
Drahanka wroci na szlak!! Miejmy nadzieje, już niebawem!
Więc do zobaczenia!

A oto moja sciezka z 2008 roku:)

Wietnam:
- Hanoi
- Halong Bay
- Sapa i droga powrotna prze Lao Cai, Lai Chau, Dien Bien Phu, Son La
- Hoi An
- Dalat
- Muine
- Sajgon

Kambodza:
- Phnom Penh
- Siem Reap i Angkor
- Kratie
- Sihanoukville
- Ratanakiri i Banlung

Laos:
- 4 Thousand Islands
- Champasak
- Bolaven Plateau
- Vientiane
- Vang Vieng
- Phonsavan
- Luang Prabang
- Luang Nam Tha

Chiny:
- Hongkong
- Guilin (Guangxi )
- Yangshou
- Kunming (Yunan)
- Lijiang (Yunan)
- Dali (Yunan)
- Shangri La (Yunan)
- Deqin (Yunan)
- Emei Shan (Sichuan)
- Leshan (Sichuan)
- Chengdu (Sichuan)
- Chongqing
- Dazu
- Yangtze River
- Huang Shan (Anhui)
- Hangzhou (Zhejiang)
- Wuzhen (Jiangsu)
- Suzhou (Jiangsu)
- Tongli (Jiangsu)
- Shanghai
- Qufu (Shandong)
- Taishan (Shandong)
- Xian (Shaanxi)
- Hua Shan (Shaanxi)
- Luoyang (Henan)
- Pingyao (Shanxi)
- Taiyuan (Shanxi)
- Datong (Shanxi)
- Bejijng
- Chengde (Hebei)
- Hohhot (Inner Mongolia)
- Lanzhou (Gansu)
- Jiayuguan (Gansu)
- Dunhuang (Gansu)
- Xining (Qinghai)
- Qinghai (Qinghai)
- Shanghai

Indie:
- Mumbay
- Pune (Maharashtra)
- Aurangabad (Maharashtra)
- Ajanta (Maharashtra)
- Allora (Maharashtra)
- Delhi
- Amritsar (Punjab)
- McLeod Ganj (Himachal Pradesh)
- Dharamsala (Himachal Pradesh)
- Manali (Himachal Pradesh)
- Kullu (Himachal Pradesh)
- Shimla (Himachal Pradesh)
- Lahaul Valley - Battal, Chandratal Lake, Kuszum Pass (Himachal Pradesh)
- Spiti Valley - Kaza, Kibber, Komic, Lalung, Langja, Damul, Dhankar, Sichiling, Tabo, Khanamo Peak (Himachal Pradesh)
- Kinnaur Valley - Nako, Rekong Peo, Kalpa (Himachal Pradesh)
- Sangla Valley - Sangla, Chitkul (Himachal Pradesh)
- Sarahan (Himachal Pradesh)
- Shimla (Himachal Pradesh)
- Haridwar (Uttaranchal)
- Rishikesh (Uttaranchal)
- Uttarkashi (Uttaranchal)
- Gangotri (Uttaranchal)
- Tapowan (Uttaranchal)
- Jaipur (Rajasthan)
- Udaipur (Rajasthan)
- Ranakpur (Rajasthan)
- Kumbargarh (Rajasthan)
- Mt Abu (Rajasthan)
- Jaisaimer (Rajasthan)
- Jodhpur (Rajasthan)
- Ajmer (Rajasthan)
- Puskhar (Rajasthan)
- Agra (Uttar Pradesh)
- Fatepur Sikri (Uttar Pradesh)
- Orchha (Madhya Pradesh)

Powrot do domu!!! 11 miesieczna przygoda za mna!!
























































































































19.12.2008 - 5.01.2009

Tak jak pisalam, dzien przed wyjazdem był pelen zabiegania i załatwiania spraw na ostatnia chwile. Jak to zawsze zwyklo mi się robic :) Oczywiście zaspaliśmy na zamowiona taksówke. Cale szczescie taksówkarz był bardziej zaangażowany i zamiast zignorowac kurs wydzwanial do nas. Szybkie wrzucanie ostatnich rzeczy do plecakow, szybkie ubieranie sie i po 10 minutach od telefonu siedzieliśmy juz w taksowce. Wymeczeni spoglądaliśmy na ulice Delhi zmierzając na lotnisko. Co czulam wtedy? Z jednej strony radosc, ze po tylu miesiącach wracam do polski, ale z drugiej strony smutek, ze opuszczam swój dom. Indie, podobnie jak inne kraje które odwiedzilam staly się moim domem. Czulam, ze opuszczam dom… ale patrzac na rykszarzy za oknem, pieknie wystrojone kobiety, żebraków na ulicach.. obiecywałam sobie, ze jeszcze tu wroce. Ta podróż się konczy, ale inna zaczyna. I wroce tu.:)
Lot przebiegl bardzo spokojnie, choc nieco się dłużył. Najpierw 7 godzin do Helsinek, skad 1,5 godz do Warszawy. Szukujaca roznica temperatur. Wylatywalismy z Delhi, gdzie na ta chwile panuje zima z temperaturą 23 stopnie w ciagu dnia, a wyladowalismy w Warszawie, gdzie padal snieg. Brrr…Po 11-tu miesiącach w upalach, było mi zimno:). Co miał jednak powiedziec Manu, który przez 6 miesicey lata w Delhi musi funkcjonowac w temperaturze 43 stopni:)
Sytuacja się odwróciła. Moja przygoda w Indiach się skończyła na ta chwile, a zaczela się nowa przygoda Manu w Polsce. Kolejne dwa tygodnie to czas spedzony z NIM, z rodzina, z przyjaciółmi, czas Świąt Bożego Narodzenia, który dla Manu, był pierwszym w jego zyciu. To przywitanie Nowego Roku, z nową wiara i nadzieją!
Manu odnalazł się w Polsce, pokochał ją, tak jak ja pokochalam Indie, pokochal moją rodzinę i przyjacioł, tak jak ja jego, pokochal mój dom, który stal się jego domem, a co najważniejsze pokochal mnie, tak jak ja pokochalam jego!!!
I za to wlasnie mogę podziękować Bogu!!
Wrocilam!!