środa, 19 marca 2008

Kratie.. delfiny sa wsrod nas:):)

14.03-15.03.2008
Droga do Kratie byla stosunkowo dluga.. zreszta co sie dziwic, jest to odlegly zakatek Kambodzy. Wyruszylysmy z Siem Reap o 6tej rano. Do Kompong Cham dojechaysmy o 12:30 i wydawalo nam sie ze bedziemy musialy tu przenocowac, bo nie bedzie zadnych autobusow do Kratie. Ale jakims sposobem sie udalo. To prawda, ze na poczatek jeden tuk-tukowiec nas oszukal, bo mial nas podwiezc do dworca, gdzie staja autobusy i zazyczyl sobie za to 2000KHR. Jak sie okazalo dworzec byl 400m dalej i bylo go widac z miejsca, gdzie wsiadalsymy do tuk-tuk'a. No coz, tym razem im sie udalo...moze dlatego, ze bardzo zalezalo nam na tym, aby jeszcze tego samego dnia wydostac sie z tej miejscowosci. Autobus do Kratie byl 13:15, a wiec zdazylysmy idealnie (cena 6$). Do Kratie dojechalysmy okolo 17tej. Super pora, bo dokladnie w momencie gdy nad rzeka Mekong zachodzilo slonce. Przepiekny widok:)
W autobusie poznalysmy miejscowych chlopakow, ktorzy prowadza hotel w Kratie. Zaproponowali nam nocleg w nim, nawet poszlysmy zobaczyc, ale jak sie okazalo ceny mieli stosunkowo wygorowane. My znalazlysmy nocleg przy glownym markecie w miescie w You Hong Guesthouse (4$za pokoj). Wieczorkiem poszlysmy jeszcze na lokalne jedzonko (tym razem smazony ryz - 5000KHR/porcja), a potem odpoczywalsymy siedzac nad brzegiem Mekongu. Tu poznalysmy prawdziwego Khmera o imieniu Sambath. Bardzo mily mlody chlopak, ktory towarzyszyl nam caly wieczor.. i kolejny wieczor tez, bo chyba Drahanka mu sie spodobala:):):)
Kolejny dzien w Kratie, to jeden z najpiekniejszych dni podczas naszego wyjazdu. Rano wypozyczylsymy rowery (1$ za dzien) i ruszylysmy w kierunku wioski Kampi, gdzie mozna wynajac lodke i plywajac po rzece Mekong podziwiac zagrozony gatunek slodkowodnych delfinow. Sama droga do Kampi zrobila na nas przeogromne wrazenie. Choc jechalo sie droga krajowa NH7, nie czulo sie tego ruchu. Droga byla bardzo waska, asfaltowa, ale samochodow tu niewiele. Czasem tylko przejezdzaly wielkie pick up'y naladowane pudelkami badz ludzmi we wszystkie strony. Khmerowie moga zostac mistrzami logistyki:)Po obu stronach drogi przepiekne domki na palach, wokolo ludzie lezacy na hamakach, badz w izbach, czy tez dzieciaczki biegajace po podworkach. Co ciekawe poczulysmy tu ogromna sympatie lokalnych ludzi. Niemal kazdy do nas krzyczal "hallo" badz machal, wszyscy sie usmiechali jakby pierwszy raz widzieli turystow. Dzieci byly uradowane jak im sie robilo zdjecia:), a jeszcze bardziej cieszyly sie z cukierkow, ktore od nas dostawaly:):) Naprawde zaskoczyla nas goscina i przychylnosc tych ludzi.. chyba pierwszy raz odczulysmy az taka sympatie od lokalnych ludzi. I to nie trwalo tylko godzine, ale caly dzien mialysmy dokladnie takie same odczucia - radosci z obcowania z nimi:):):)
Po 15 km pedalowania na naszych super szybkich rowerkach (damki bez hamulcow:):) dotarlysmy do wioski Kampi. Poniewaz jednak ogladanie delfinow robi najwieksze wrazenie okolo 16tej, postanowilysmy poleniuchowac przez dwie godziny, a potem udac sie na rejs po rzecz Mekong:) I leniuchowalysmy w pieknym miejscu. Otoz w wiosce Kampi stworzone jest na rzece cosik na ksztalt domkow na palach, krytych liscmi bananowca, gdzie lokalni ludzie przychodza odpoczywac, kapiac sie w rzece i lezac na hamakach pod dachem tychze domkow:) My tez tak lezalysmy. Poniewaz jednak nie mialysmy strojow, pozostalo nam moczenie nog i opryskiwanie sie woda:) A i tak zmoczylysmy sie nawzajem calkowicie. Wiec moze lepiej bylo wskoczyc do tej wody w calym rynsztunku:):)
Okolo 15:30 pojechalsymy ogladac delfiny na rzece Mekong. Wynajelysmy lodke z dwojka innych turystow (koszt 5$/os) i wyruszylymy na godzinny rejs po Mekongu. Widok byl przecudny. Delfiny plywaly wokolo, czasem wynurzaly swe ciala, pletwy na wierzch. Slonce zachodzilo a ich cienie pojawialy nam sie w oddali. To prawda, ze nie widzielismy ich z bardzo bliska, niemniej i tak zapieralo dech w piersiach, ze obcujemy z takimi zwierzetami:):) Rejs trwal godzine i szkoda ze tak szybko sie skonczyl:( Potem siedzialsymy na brzegu i podziwialysmy zachod slonca.. i to byly niezapomnaine chwile:)
Powrot na rowerku do Kratie to juz sama przyjemnosc. Bylo po zachodzie, wiec upal juz nie doskwieral:)
Wieczorkiem wybralysmy sie na kolacje i spacerek po miescie. I tu niespodzianka. Jestesmyy szczesciarami. Akurat dzisiaj w Kratie rozpoczal sie trzydniowy Festiwal Prowincji. Zeszli sie chyba wszyscy mieszkancy okolicznych wiosek i samego Kratie. To co tam widzialysmy naprawde nas zaskoczylo. Cos na ksztalt naszego odpustu/wesolego misateczka. Wszedzie poustawiane byly sciany z balonami a Khmerzy bawili sie w ich zestrzeliwanie lotkami, do tego liczne gry karciane, liczne kramy z owocami i slodyczami, a na glownym dziedzincu, wielka scena, na ktorej o 22giej rozpoczelo sie przedstawienie:) Cos na ksztalt naszej opery/teatru. Musielibyscie to jednak uslyszec. Spiew?? hmmmm.. tego nie mozna nazwac spiewem.. to raczej wycie do ksiezyca:):) Ale milo bylo to zobaczyc. Stroje bardzo mizerne, jakby z innej epoki, oswietlenie stanowily dwie lampy, kurtyna odslalniania i zaslaniana byla recznie, a na scenie byl tylko jeden wiszacy z sufitu mikrofon (czasem sie zaplatal w rozne kurtyny i nic nie bylo slychac):) Ale ludzie byli zachwyceni, caly czas sie smiali i widac, ze dla nich to olbrzymie wydarzenie. Widownia siedziala na podlodze, na ulicy, ale jak widac u nich jest to praktykowane:):)
My sie bardzo cieszymy, ze moglysmy zobaczyc to przedstawienie i wogole uczestniczyc w tym festiwalu. Dziekujemy za to Sambath'owi, bo on nas tutaj przyprowadzil:) Zreszta towarzyszl nam przez caly wieczor:):)
Kolejnego dnia musialysmy opuscis Kratie i wrocic do Phnom Penh. Okazalo sie ze nie jestesmy w stanie zalatwic wizy na laoskiej granicy wiec konieczny stal sie powrot do stolicy i odwiedzenie lasokiej ambasady. Dlatego tez kolejnego dnia wrocilymy do Phnom Penh (Phnom Penh Sorya Transport - 4.5$/os). Poniewaz zalatwienie wizy to 3 dni czekania postanowilysmy wykorzystac ten czas i udac sie na wybrzeze Kambodzy... czeka nas wiec niezle plazowanie:):)

Brak komentarzy: