sobota, 23 lutego 2008

Wietnamskie Ha Long Bay - raj dla wodniakow!

20.02.2008 - 22.02.2008
Dlugo sie zastanawialysmy czy udac sie do Ha Long Bay, gdyz jest ono znane jako bardzo turystyczne miejsce, a na takie nie zawsze mamy ochote. Ale z peryspektywy czasu, stwierdzilismy, ze to byl bardzo dobry pomysl.
Otoz wykupilysmy sobie wycieczke do zatoki Ha Long Bay - uznana przez Unesco jako dziedzictwo kulturowe (koszt trzydniowej wycieczki all inclusive - 54$). I faktycznie jest niesamowita:) Pierwszego dnia zawiezli nas do Zatoki, gdzie czekal statek, na ktorym spedzilysmy noc. Wczesniej jednak rejs przez Zatoke. Cos niesamowitego. Cudowne formy skalne, gorki wystajace z wody o tak niesamowitych ksztaltach:)Potem kolacja i noc na srodku zatoki na statku, cudownie!!!! Siedzialysmy caly wieczor z naszym wietnamskim przewodnikiem (tym razem byl to Dyk:):), nieco bardziej niesmialy, ale rozkrecil sie:) Ale wracajac do opowiesci:) - podziwilysmy widoki i inne statki plywajace po bezludnej zatoce i delektowalysmy sie chwilami spokoju. To cos calkowicie innego niz Hanoi, przepelnione ludzmi. Bylo super. Noc na statku rowniez spokojna, kajuty male, ale bardzo przyjemne:):)
Nastepnego dnia poplynelismy na wyspe Cat Ba, gdzie mialysmy maly treking po parku narodowymy (okazalo sie, ze z nasza kondycja nienajlepiej:):):) potem obiadek (jak sie okazalo podali pyszne jedzenie, poza jedna potrawa, ktora nam nie smakowala. Gdy spytalysmy przemilego kelnera co to, odpowiedzial - noga swini, hihihi), nie bylo nam wtedy do smiechu:):):)
Na statku spotkalysmy dwie fajne dziewczyny z Dani - Kamile i Cecylie, z ktorymi spedzilismy te dwa dni. Super jest to ze mozna poznawac na kazdym kroku ludzi o tych samych pasjach pozdrozniczych:):):) Jednak czasem bywaja tez podroznicy innej kategorii, ktorzy pamietaja jedynie zle i nieprzyjemne przygody i tylko tym sie chwala (patrz: nazwana przez nas Smoluchami para z Kanady, wody i mydla to oni chyba nie znaja, my co innego.. czyscioszki najwyzszej klasy! (czasem myjemy sie chusteczkami, ale i tak czyscioszki z nas:):))
Tego samego dnia, gdy sloneczko swiecilo przecudnie, my udalysmy sie na kajakowanie:):) W trzy kajaki poplynelismy miedzy tymi pieknymi gorkami na Wyspe Malp. Niesamowite bylo to, ze one skakaly wszydzie, biegaly wokol nas. Mozna je bylo niemal dotknac. Choc trzeba bylo tez uciekac jak sie zdenerwowaly:) Dodatkowo wylegiwalysmy sie na piasku i bylo blogo!!!:):)
Wracajac kajakami (dla Borowki to bylo nowe doswiadczenie, ale podobalo jej sie, nie wylodowala w wodzie, a to juz sukces:) zwiedzilismy jeszcze wioske rybacka - Boe, z domkami na wodzie. Kolejny podziw w jakich warunkach ludzie zyja. Smoluchy tez byly pod wrazeniem,bo robily miliony zdjec:) Choc Drahanka nie byla gorsza:) Ostatnio szaleje nawet na dwa aparaty:)
Wieczor spokojny z pyszna kolacja w hotelu na jedynej zamieszkanej wyspie w zatoce Ha Long Bay (a wysp jest 2000:):) Wyspa cudowna, bo zielona, dalo sie tam poczuc prawdziwa nature:):)
Ostatniego dnia rejs statkiem po zatoce i powrot do Hanoi.
Jedzonko?? Staralysmy sie przekonac do owocow morza podawanych w roznej postaci. Odrzucamy cosik na ksztlt kwiato, ciagnacych sie jak guma, odrzucamy osmiornice.. pozostajemy jedynie przy rybach i krewetkach:) ale to i tak sukces.
Wracamy do Hanoi... gdzie nie zostaniemy dlugo,bo mamy wykupione bilety na pociag do Lao Cai, skad udamy sie do Sapa z najwyzszym szczytem Wietnamu i licznymi wioskami mniejszosci narodowych wokolo:) mamy nadzieje ze bedzie pieknie. Oby tylko pogoda dopisala. Wczesniej bylo zimno, ale teraz swieci sloneczko i robi sie naprawde cieplutko. Oby tak dalej. Ludzie mili, zaczepiaja, usmiechaja sie. Jak dotad same pozytywne doswiadczenia, choc spotykamy wielu ludzi, ktorzy nie sa zachwyceni Wietnamczykami jako narodem, oczekiwali bardziej otwartych. My jednak tego jeszcze nie odczulysmy:):):)

5 komentarzy:

Ewa Musiałowska pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ewa Musiałowska pisze...

No i jak tam Sapa? wezcie se przewodnika jak bedziecie sie wybierac na Fan Si Pan. w dzungli latwo sie zgubic, a ja licze na jakies wspolne espakady w gory :)) buziaki dla Drahanki i Zielonego Polarka. a czemu Katarzynka nic nie blogguje?? :) ja zaliczylam dzisiaj skromny plener gorski, pogoda iscie wiosenna. juz tesknie za zima :P

Drahanka pisze...

Hej Ewcia,
na Fan Si Pan wchodzic nie zamierzamy, bo pogoda ku temu nie sprzyja. A szkoda, trzy dni wdrapywania i wciagania naszych leciutkich cial na szczyt wynagrodzone bylyby widokiem mgly i slupka szczytowego. Wiec Fan si Pan odpuszczamy i zwiedzamy doliny i inne mniejsze gorki. Pracujemy tez nad zbiorem ryzu:):)
Przywieziemy ci worek... a moze woreczek?!?!?
Bloga uzupelniamy razem,ale z mojego loginu.
Buziaki z Sapy.
CMOK
Borowka&Drahanka

Ewa Musiałowska pisze...

hehe, fajnie :) bawcie sie dobrze. a jesli chodzi o worek, to poczekam poki co na obiecany T-shirt z HK :) no i oczywiscie na szal z Luang Prabang (ale to juz Kasia bedzie wiedziala o co chodzi :P) fajno Wam :) ja juz sie nie moge doczekac wyjazdu. buziaki. e.

Drahanka pisze...

Hej Ewcia:)
Dziekujemy za wiesci i powodzonka na wyjezdzie. Rob zdjecia, a potem zrobimy wymiane:)
Usciski z coraz bardziej goracego Wietnamu.
Pa
Borowka&Drahanka