sobota, 23 lutego 2008

Wietnam - Hanoi i Perfumowa Pagoda

17.02.2008 - 20.02.2008
Hanoi zaskoczynalo nas juz na samym poczatku. Wyobrazcie sobie tysiace kabli zwisajacych na kazdej ulicy na wysokosci 2,5 metra. Ale to nie koniec. Kazdy kabel poplatany jest z tysiacem innych kabli - wydaje nam sie, ze wizyta tu to marzenie kazdego elektryka, taki trening w odnalezieniu wlasciwego przewodu uczynilby go mistrzem:) Polecamy!!
Glowna czesc Hanoi to dzielnica Old Quarter, gdzie wszytkie male uliczki wygladaja tak samo i naprawde nietrudno jest sie tam zgubic. Nam sie to przytrafilo wielokrotnie. Ruch na uliczkach to wariactwo. Niemozliwe do opisania ilosci motocyklistow, trabiacych jeden na drugiego, ale co ciekawe wypadki zdarzaja sie bardzo zadko. My nie widzialysmy zadnego, aczkolwiek przejscie na druga strone ulicy to niezle akrobacje. Zasady ruchu ulicznego - nie ma!!!!
W Hanoi spalysmy w hotelu Blue Sky Hotel na Hang Ma (6$/os), co wydaje nam sie dosc drogim noclegiem, szczegolnie biorac pod uwage brak ogrzewania. A w Hanoi temperatura nie byla za wysoka. Na szczescie nie padalo.
Co do zabytkow Hanoi. Na pewno godnym polecenia jest Mauzoleum Ho Chi Minh'a - najwiekszego bohatera w historii Wietnamu. Czesc oddawana wodzowi naprawde przyprawia o zachwyt. Przed wejsciem kazdy odwiedzajacy musi zostawic wszystkie swoje rzeczy w przechowalni (5000D/rzeczy), potem przechodzi sie przez elektroniczna kontrole, skad po wyjsciu umundurowani panowie ustawiaja kazdego w pary i w takim porzadku prowadza do budynku Mauzoleum. Wchodzac do srodka kazdy musi byc cicho, rece opuscic wzdluz ciala i zachowac pelen wyraz szacunku. A Ho Chin Minh?? ...No coz... milo bylo zobaczyc najwiekszego bohatera narodu wietnamskiego.
Po Mauzoleum poszlysmy do Palacu Prezydenckiego (wstep 10000D/os), gdzie mialysmy okazje obejrzec palac, budynki mieszkalne Ho Chi Minh'a i One Pillar Pagoda. Stamtad powedrowalysmy do Muzeum Ho Chi Minh'a i o dziwo nawet nam sie podobalo. Duzo zdjec wodza z roznych okresow jego panowania, niestety nam zabraklo opisu historii jego zycia. Wystawy na ostatnim pietrze muzeum byly na tyle abstrakcyjne, ze niewiele z nich zrozumialysmy:)
Przedostatnim punktem w zwiedzaniu stolicy Wietnamu byla Swiatynia Literatury (10000D/os), wzniesiona na czesc Konfucjusza. Nam sie podobala, szczegolnie ze przyozdobiona byla noworocznymi lampionami. A kamienne zolwiki dokola usmiechaly sie sympatycznie:)
Na koniec dnia spacerek po uliczkach Hanoi (niesamowite w jakich warunkach ci ludzie zyja) i odpoczynek w parku Lenina nad jeziorem Bay Mau.
W Hanoi kontynuowalysmy nasze spotkanie z kuchnia azjatycka. Tym razem nasze podniebienie delektowalo sie wietnamiskim rosolkiem o nazwi Pho z makaronem, mieskiem i jakismis badylami. Tym razem obylo sie jednak bez wiekszych wpadek. Meczace bylo jednak to, ze
czasem ciezko bylo znalezc normalna cywilizowana knajpke, gdzie moglysmy cosik zjesc. Dla Wietnamczykow typowe jest siedzenie na ulicach i jedzenie rzeczy, ktore wcale nie zachecaja do spozywania czegokolwiek.
Dodatkowo platanina uliczek sprawia, ze czlowiek gubi orientacje na kazdym kroku. Propozycja - zorganizowanie biegu na orientacje w Hanoi. Zwyciezca zostaje mistrzem swiata, nawet z mapa!!!

Jeden dzien spedzilysmy odwiedzajac Perfumowa Pagode. Poczatek Nowego Roku nie jest najlepszym okresem na przyjazd do niej, gdyz jak sie dowiedzialysmy kazdy Wietnamczyk w ciagu miesiaca od Nowego roku powinien odwiedzic pagode, modlac sie i proszac o powodzenie na kolejny rok. My udalysmy sie tam z wycieczka zorganizowana przez biuro podrozy (16$/0s). Aby dojechac do Pagody najpierw musialysmy przejechac 60km busem. Dalo nam to mozliwosc poznania prawdziwego zycia, gdyz jadac przez male wietnamskie wioski widzialysmy jak ludzie pracuja na polach ryzowych w swoich pieknych, slawetnych wietnamskich kapeluszach (nazywaja sie "non"). Dodatkowo podziwialysmy ludzi siedzacych na ulicach i prowadzacych normalny tryb zycia. Po dotarciu do malej wioski My Cuc nasz sympatyczny przewodnik Minh wsadzil nas w lodke,ktora zawiozla nas bezposrednio w Gory Pachnacych Sladow, gdzie miesci sie slawetna Perfumowa Pagoda. Rejs trwal godzinke i co najdziwniejsze wszystkie lodzie (rowniez nasza) prowadzone sa przez kobiety. Jak sie dowiedzialysmy mezczyzni maja w tym czasie wazniejsze zadania:)
Choc zaczelo padac bylo bardzo sympatycznie bo czas umilal nam Minh:):)
Co nas zszokowalo po dotarciu do Pagody?? tysiace ludzi i lodzi.. to na pewno. Ale szokujace bylo cosik innego. Dochodzac do Pagody mijalo sie wiele knajpek przed ktorymi wisialy na sznurach wypatroszone zwierzaczki gotowe do jedzenia. A byly tam: pieski, kotki, krowki, jezozwierze i inne sympatyczne czworonogi. Wystarczy zamowic jakies danie i kucharz podchodzi i obcina odpowiednia czesc na twoje danie... Zyczymy smacznego!!!
Do samej Pagody dotarlysmy kolejka linowa (Pagoda miesci sie w jaskini na szczycie gory).Ciekawym doswiadczeniem bylo oczekiwanie na wejscie do kolejki. Wszyscy stali w boksach, dookola byli zolnierze a kazdy sie pchal. Nasze odczucia?? Jakbysmy staly w oborze z krowkami w odpowiednich boksach:) Cos dla Drahanki, w koncu to byla jej profesja:)
Sama pagoda nie powalila nas na nogi bo najpierw stalysmy godzine w kolejce, aby sie do niej dostac, a potem tlumy modlacych sie zaslonily cala atrakcje. Z Pagody wracalysmy na piechotke, padalo i wszedzie bylo bloto, ale jakos przezylysmy. Jak zwykle czas umilal Minh:) Co tam sie dzialo zapytacie...ahhhh.. niech pozostanie to tajemnica:)
Powrot do Hanoi jak popprzednio, najpierw lodka, potem busikiem. I tak wyladowalysmy ponownie w platanienie uliczek, kabli i motocykli:)
Czas na zmiane klimatu... uciekamy na wybrzeze!

2 komentarze:

Tony S. pisze...

Te wiszące przewody to telekomunikacyjne, czy elektryczne? Chętnie bym zobaczył te rejony świata...może kiedyś. Pewnie trochę dziwny wpis ale byłem kiedyś elektrykiem i takie drobnostki zawsze mnie pociągają. Pozdrawiam

Drahanka pisze...

Hej,
nie mialysmy stycznosci z zadnym wietnamskim elektrykiem, wiec nie mozemy powiedziec na pewno, ale szacujemy, ze byly to oba typy przewodow z przewaga elektryki. W kazdym razie znaczna czesc naszych zdjec z Hanoi to zdjecia kabli:):)Jak tylko wrzucimy jakies zdjecia na bloga (obecnie nie mozemy) to na pewno powala wszystkich na kolana:)
Pozdrawiamy z Wietnamu:)
Borowka&Drahanka