niedziela, 5 października 2008

Kullu - oaza spokoju i Manali - swiat dla zwariowanych!

26-27.09.2008
Droga do Kullu to 8 godzin spedzonych na przednim siedzeniu lokalnego autobusu (206 rupi). To prawda, ze krajobrazy za oknem uprzyjemnialy przejazdzke, jednak niewygodne siedzenie, tysiace ludzi w autobusie, olbrzymie wertepy, ktore nie pozwalaja ci zapomniec o najwrazliwszych czesciach twego ciala:)... tak.. to ciekawe wspomnienia:). Najbardziej podobala mi sie droga z Mandi do Kullu (gory wokolo i kanion zapieraly dech w piersiach). Niestety ta czesc przemierzylismy o zmroku, wiec nie bylo szans na zdjecia czy pelny zachwyt. Kullu to male miasteczko polozone w dolinie Kullu z przepieknymi gorkami w okolicach. Nocleg znalazlam w przydworcowym guesthous'ie - Bhawani GH (150 rupii/pokoj). Poniewaz byla juz pozna pora, a cale miasteczko zasnute bylo ciemnoscia... zdazylam jedynie zjesc pyszna kolacje w okolicznej dhaba'ie i pospacerowac po waskich uliczkach Kullu.
Kolejnego dnia nie pozwolilam sobie jednak na dlugie leniuchowanie..wczesna pobudka, najpierw odwiedziny w jednej swiatyni - Raghunat Temple, a potem 2-godzinna wspinaczka do odleglej o 3km wioski Bhekhli ze znana swiatynia Bhekhli Temple. Slonce grzalo, pot sciekal z czola, ale wysilek byl wart zachodu:) Widoki z wiercholka na doline Kullu i pieknie polozone miasteczko zapieraly dech w piersiach.. az nie chcialo sie stad wyjezdzac...
Niestety popoludniu musialam zlapac autobus do Manali, gdzie czekal na mnie upragniony bagaz z czystymi ciuszkami:):) Nie powiem, ze istniala mala obawa, ze bagazu nie bedzie.. przeciez zostawilam go ponad miesiac temu.. ale na szczescie los mi sprzyja. Po dotarciu do Old Manali i Manu GH dostalam swoj wyczekiwany plecak:):)
W Manali nie zostalam jednak dlugo, bo niemal dwa miesiace temu spedzilam tu piec dni, wiec byl to swoisty przerywnik, wymuszony przez bagaze:) Pytanie jednak gdzie jechac dalej.. do Leh (wczoraj otworzyli Kunzum Pass, wiec mozna sie tam dostac autobusem; od ponad dwoch tygodni droga byla zablokowana z powodu obfitych opadow sniegu, kilka osob nawet zginelo.. teraz jednak zostala otwarta; pojawia sie jadnak pytanie czy niebawem jej nie zamkna.. i co wtedy?? zostane na cala zime w Leh.. haha.. to bylaby przygoda:). Drugim wariantem jest Uttaranchal.. tu tez czekaja na mnie gorki.. hmmm. trudny wybor, wiec co zrobi Drahanka.. pojdzie na dworzec i pierwszy autobus jaki pojawi sie w ktoryms z tych kierunkow, bedzie jej docelowym srodkiem transportu. Tym sposobem drzwi na polnoc i na poludnie otwarte.. wszystko zalezy od zbieznosci losu:):) Autobusiku nadjezdzaj!!!

Brak komentarzy: